Rzecz o żołnierskich nieśmiertelnikach i o hienach cmentarnych (poszukiwaczach i handlarzach).

Na OLX w dniu dzisiejszym – ponad 140 ofert, na Allegro - podobnie. O czym piszę? O nieśmiertelnikach. Nie o kwiatkach, nie o biżuterii, tylko o prawdziwych, historycznych żołnierskich nieśmiertelnikach.

Zdaję sobie sprawę, że hiena, ścierwojad, rabuś pochówków pozostanie sobą i nic go nie zmieni. Nie obchodzi mnie, że niektórzy detektoryści działają nawet legalnie. Legalnie nie znaczy jednak, że mają wiedzę i doświadczenie pozwalające rozpoznać coś więcej niż metal. Rozpoznać np. resztki po zbutwiałej tkaninie. - Jak jest tkanina, to najczęściej są także szczątki. Ludzkie. Żołnierza. Nie obchodzi mnie, że ogół ma to w d*. Zmarłych należy szanować, zwł. żołnierzy, zwł. naszych. Kto tego nie robi, nie ma zdolności pojedynkowej. Ale to nie mój problem, tylko tych odpadków rynsztokowych pozbawionych zdolności honorowej.

Nie piszę zatem do w/w hien, podleców i ogólnie do ***. Piszę do ludzi. Bo może nie każdy wie.

Kto wie, ten pomija poniższy link, kto zaś nie wie, to sobie poogląda i poczyta o co chodzi z nieśmiertelnikami, np. tu:
http://www.niesmiertelnik.pl/historia.html

Wersja dla leniwych: nieśmiertelnik to jest ta blaszka, którą żołnierz ma na sobie. Blaszka ta ma swoje zadanie. Ma ona służyć identyfikacji żołnierzy martwych lub nieprzytomnych.

 

Co zrobić, gdy się takową znajdzie? Kiedyś łamało się na pół, jedną połówkę pozostawiało się w miejscu znalezienia, drugą odsyłało się WRAZ Z OPISEM MIEJSCA do odpowiedniej instytucji. Obecnie tą odpowiednią instytucją jest Wojskowe Biuro Historyczne, patrz:
https://pck.pl/bezpieczenstwo/biuro-informacji-i-poszukiwan/porady/

Teraz chyba nie trzeba już łamać, wystarczy zdjęcie + podanie współrzędnych miejsca znalezienia.

 

Jakim trzeba być (tu Szanowny Czytelniku wstaw najgorsze przekleństwo jakie znasz), by żołnierzowi odbierać prawo do pochówku, do zawiadomienia rodziny...

Oczywiście, nieśmiertelnik mógł zostać zgubiony lub wraz zresztą szpeju i mundurem – zakopany/ukryty, gdy żołnierz np. uciekał z niewoli, ukrywał się – różnie bywało. Mimo to, nie jest to przedmiot kolekcjonerski, nie jest to pamiątkowy medali, blaszka. TO JEST DOWÓD TOŻSAMOŚCI! ŻOŁNIERZA!!! Czasem polskiego...

 

Adminów serwisów handlowych sprawa nie obchodzi. Detektoryści z którymi rozmawiałam to właśnie w/w hieny cmentarne. Nie obchodzi ich potencjalny ludzki pochówek, nie obchodzi ich możliwość, że trafili na szczątki poległego żołnierza. Oni se blaszkie znaleźli i se nio pohandlujo. Mam nadzieję, że po prostu miałam pecha i trafiałam akurat na g*na w ludzkiej skórze. Ucieszę się, gdy się okaże, że jednak są tam jacyś uczciwi i myślący o czymś więcej niż „sygnał” i radosne wykopki „chistorycznych medalikuf”.

Na razie napisałam do IPN z prośbą, by przy okazji którejś z ich akcji edukacyjnych ruszyli także i ten aspekt. Hien nie zmienimy, ale parę nieświadomych osób się dowie.

 

Komenty od hien będę usuwała. (Patrioci się znaleźli jak z koziej d* orkiestra. Niby wielbią historię, konserwują, przywracają, a szczątki żołnierzy Z PREMEDYTRACJĄ pozbawiają możliwości identyfikacji, ew. pochówku i zawiadomienia rodziny. Ręki takim nie podaję. To hieny są i SSyny).