Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chłopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgodą Autora)]
Możliwe, że już było na NE. Na wszelki wypadek zapodaję dla przestudiowania i wgłębienia się w temat. Rzecz traktuje o tym, jakie "fajne" będzie GMO dla alergików i chyba nie tylko.
Po podpisaniu ustawy o nasiennictwie dopuszczającej obrót ziarnem GMO
Po podpisaniu ustawy o nasiennictwie dopuszczającej obrót ziarnem GMO tylko czekać upraw GMO w Polsce. Chyba nikt zdrowy na umyśle nie wierzy, że prostytutki sejmowe zakażą upraw GMO w Polsce po tym, jak przepchnęły przez sejm ustawę dopuszczającą handel tym świństwem.
Ale nie ma się czemu dziwić. Koncerny GMO mają wprawę w docieraniu do polityków i zmuszania narodów do konsumpcji paskudztwa. Gorąco polecam tekst kompleksowo omawiający problem GMO: GMO w Polsce – strategia pacyfikacji społeczeństwa Tekst zawiera wiele odnośników - także do niezwykle wartościowych filmów o GMO i procesie wprowadzania GMO do Polski. Poniżej wybrane fragmenty tekstu, zachęcam do lektury całości:
(...) Polska: kolejny kraj – cel ekspansji koncernów biotechnologicznych Nasz kraj nie jest jakimś unikalnym lub szczególnie trudnym celem dla koncernów, które opanowały Amerykę Północną, Południową i Środkową. Koncerny te mają znakomicie rozpoznane metody legalne, paralegalne i nielegalne wprowadzania swoich produktów na określone rynki. Mają doświadczenie w wywieraniu nacisków na polityków, korupcji, fałszowaniu wyników badań, zastraszaniu i dyskredytowaniu naukowców. (...) Polska strategia rozwoju Siłą polskiej gospodarki jest jej przemysł spożywczy, oparty o przetwarzanie polskiej produkcji rolnej. Ta produkcja rolna jest atrakcyjna dla odbiorców w krajach UE głównie ze względu na czystość ekologiczną. Nie mamy przewagi w produktywności / wydajności z hektara. Mamy względnie czyste gleby – i względnie nisko schemizowane rolnictwo, o dużym rozdrobnieniu, co jest atutem, a nie wadą, jeśli chcemy rozwijać się w stronę czystej ekologicznie (więc pracochłonnej) produkcji. Nie mamy w zasadzie alternatyw, ponieważ z wielkookbszarowym rolnictwem schemizowanym USA lub Kanady konkurować po prostu nie mamy szans. (...)
Co zaś do stwierdzenia "czystość ekologiczną (...) Mamy względnie czyste gleby – i względnie nisko schemizowane rolnictwo, o dużym rozdrobnieniu, co jest atutem, a nie wadą, jeśli chcemy rozwijać się w stronę czystej ekologicznie (więc pracochłonnej) produkcji", to bingo. Zachęcam do napisania tego komenta jako własnego posta, na własnym blogu. Nie, żeby mi nie były miłe odwiedziny i komentarze:). Idzie mi o to, by temat żył, by się przewijał, powtarzał, dawał się czytać, wygoogliwać, trafiał pod strzechy. Choć tyle możemy zrobić. Siebie na wzajem nie musimy przekonywać. Trafiajmy ze sprawą do innych. Mainstream tego ludziom nie powie. To mogą tylko media niszowe i "walnięci na rozumie" (to cytat ze Zdanowicza, nie wycieczka osobista) blogerzy.
Zaś tak, czy siak, wprowadzanie GMO zniszczy nasze rolnictwo (tak, ekologicznie, jak ekonomicznie). Było, że chłopi "żywią i bronią", widać teraz trzeba obronić chłopów. Echhh, długo by pisać, ale to już offtopy.
Nigdy, przenigdy nie byłem alergikiem. Wcinać mogłem wszystko, pszczoły i szerszenie mogły mnie kąsać, a wszystkie trawy, lipy i chwasty kwitnąć w tym samym momencie. A ja nic - a-alergiczny hero.
I oto w maju roku pańskiego 2012 szanowna małżonka ugotowała tak jak trzeba przepiękne szparagi. Podane oczywiście a la polonaise. Pięć minut po konsumpcji pierwsze uderzenie gorąca. Parę minut później owłosiona głowa zaczyna swędzić jak czort. A potem już podręcznikowo - na szyi głowie tworzą się wielkie bąble, twarz puchnie, szyja też. Kto wie, jak by to się skończyło, gdyby nie to, że w domu był hydrokortyzon.
Literatura twierdzi - szparagi nie są alergogenne! Moje życie pokazuje, nie jestem uczulony na cokolwiek.
I co? Oczywiście GMO. Zresztą popatrzcie jak szparagi są teraz wypasione.
Są grube jak rabarbar. A ja zostałem zmuszony do skreślenia z mojego jadłospisu. Zmodyfikowane białko, albo też cukier natychmiast w sposób gwałtowny jest zwalczane przez mój system odpornościowy.
Sorry za wtręt, ale to moja glossa nt. GMO i alergia.
"Zmodyfikowane białko, albo też cukier natychmiast w sposób gwałtowny jest zwalczane przez mój system odpornościowy". Właściwie to nie dziwi. W sumie należy się spodziewać takich efektów. Wytwórców "cudownego" jadła GMO to oczywiście nie obchodzi. Ale każdego z nas obraźliwie (dla "onych") oraz po chamsku to obchodzi i obchodzić powinno. Bo co to w końcu jest, żeby być zmuszonym do trzymania w domu kortyzonu?! Na deser po obiedzie to kielona walnąć a nie szprycę kortyzonu!!! O to "onym" chodzi, byśmy śniadania/obiadu/kolacji nie mogli zjeść bez farmacji?! I to takiej "mocniejszej"?? Ja wiem, że się nakręcam, ale mnie skręca. A już czynnikiem dobijającym jest obojętność przeciętnych Kowalskich wobec (m.in.) GMO. No i to zaślepienie kasą o którym pisze "night rat"... Rence mnie opadajom.
A jak tak jeszcze dumam offowo. Bo takie np. pirony to przecież białko. No to jak zaczniemy metodami GMO produkować i wypuszczać nowe białka, to kto wie jakiego pirona wyprodukujemy na własną zgubę, jako ten uczeń czarnoksiężnika...
I to jest właśnie najbardziej niebezpieczne. Przecież te martwe priony zachowywały się jak żywe wirusy! Tymczasem wirusy można zabić, a priony przecież są martwe.
Masz rację, jak uczeń czarnoksiężnika, jakiś debil wyprodukuje w końcu jakąś potworność, z którą nie będzie można sobie dać rady.
A wiesz o tym, że aspartam (nowoczesny słodzik) jest produkowany przez zmodyfikowane bakterie Bacillus thermoproteolyticus ?
Wiem o tym od dawna. Podobnie z insuliną. Jednakowoż aspartam mnie nie przeraża (jako produkt GMO, abstrahuję w tym miejscu od właściwości samego aspartamu). Bo to jest tak:
- produkcja aspartamu/insuliny/innej POJEDYNCZEJ SUBSTANCJI CHEMICZNEJ przez organizmy GMO powoduje uwolnienie do środowiska tylko tej substancji; Organizmy GMO nie wychodzą z labu/fabryki;
- produkcja żarcia GMO z założenia opiera się na uwolnieniu do środowiska MASY organizmów kodujących obce/nowe białka (na które natura nie ma antidotum);
Tak więc tylko sytuacja nr 2 jest bezpośrednio niebezpieczna i stanowi masowe zagrożenie. - Padające pszczoły, zwiększenie ryzyka alergii (także nagłych zachorowań a nie każdy ma w domu "hydro") to sprawy podstawowe. Ja już nawet nie mówię o zagrożeniu puli genetycznej tego, czy innego gatunku, o ryzyku patentowania żarcia (chleba naszego powszedniego), ekonomicznych skutkach tegoż itp...
A te szparagi, to jak to tak? Ponoć Niemcy mają bana na GMO? To skąd te mutanty się wzięły?! Chyba, że to na polski rynek only??
Może to nie GMO tylko nawozy i inne szprycery tak Cię załatwiły? Bo ja znałam osobę, która chorowała po pomidorach szklarniowych (ze starych technik uprawy) a po gruntowych cierpiała dużo mniej. Chodziło o ilość chemii, jaką faszerowano te cholerstwa. Nie mam teraz kontaktu z tą osobą, to nie wiem jak reaguje na nowoczesne szkalrniowce pędzone na mieszkankach mikroelementów robionych przez kompa i zapylanych przez trzmiele (co zakłada ostrożność w stosowaniu chemii).
I w ogóle skąd info, że one były GMO? Drążę, bo mnie to niepokoi.
A z alergiami jest tak, że nic, nic, nic i nagle BANG, ni z tego, ni z owego. To przynależy do tej choroby.
Alez koment i klikniecia to nie jest czepialstwo:). A odpowiedz na Twoje pytania sama chcialabym znac. Jak sie czegos konkretnego dowiem, to napisze. Tymczasem Dosiego wszystkim PT Czytelnikom i Komentatorom!
Od co najmniej 40 lat kiedy moja mama uprawiała w ogródku ogórki PolanF1, pomidory o dwumetrowych krzakach (nazwy odmiany nie pamiętam). Ogórki nie wytwarzały nasion i nie nadawały się do kwaszenia, a rosły do 1kg.
To nic nowego, a tylko teraz nasilone i dzięki monopolizacji na własność nasion (patenty - ACTA) chazarska grupa chce zapanować nad światem.
Ja się nie znam. Tak sobie ino dumam. Możliwe, że te odmiany to były jednak nie GMO, a tylko zwykłymi metodami otrzymane. Podobne jak kapusta "Kamienna głowa" (pamiętasz może?). Jeden łeb ważył jakąś straszną ilość kilogramów a to była kapusta z genotypem kapusty, nie GMO. Wycofano tę odmianę z rynku, bo... No właśnie bo co? Osobiście nie dokopałam się odpowiedzi. W każdym razie mnie by nie zdziwiło, gdyby się okazało, że wycofano plenne, "masywne" odmiany po to, by otworzyć drogę GMO. Najprawdopodobniej nadinterpretuję, ale kto tam "unych" wie.
bez kropki
Zwyczajnie. Po ziemi:). Na prosty chłopski rozum baby:). [Grafika pochodzi z galerii obrazów Aleksandra Horopa www.horopgaleria.bloog.pl (za zgodą Autora)]