Zaproszenie na wystawę. Trochę późno, ale podaję, bo wg mnie ciekawe.

28 czerwca w Rzeszowie w siedzibie pewnej znanej firmy farmaceutycznej odbył się… wernisaż. Moje zaskoczenia były piętrowe. W najkrótszych słowach:

- ten rodzaj promocji firmy pozytywnie się wyróżnia na tle innych pomysłów;
- z przyjemnością wspominam mile spędzony wieczór (na tle rzeszowskiej szarzyzny, to było dla mnie COŚ),
- zaskakujące malarstwo i historia konkretnego człowieka wyrażona przez to malarstwo, to były sprawy, które mnie poruszyły.
 
Osobiście pierwszy raz zetknęłam się z czymś takim jak realizm baśniowy. Już to zaskoczenie miało dla mnie swoją wartość:). Do tego spotkanie z malarką… Wiecie... Oglądałam te obrazy, oglądałam (istny wołek gapiący się na malowane a wina leży nie po stronie malarstwa, tylko wołka), pewne powtarzające się motywy budziły jakieś zadziory, pytania, dreszcze… Rozmowa z malarką pokazała „wołkowi” całe światy sensów i znaczeń odkrytych-ukrytych w tych niecodziennych obrazach. Duże przeżycie.
Późno o tym piszę (moja wina, moja BARDZO WIELKA WINA), ale kto ciekaw, to jeszcze do końca miesiąca może wystawę obejrzeć w siedzibie ICN, po godz. 15stej.
 
Tu o samej wystawie:
 
Tu coś o Autorce:
 
Podaję w/w linki, bo nie udało mi się wkleić zdjęć obrazów. A szkoda. Najbardziej linorytów (jakie tam iluzje przestrzenne były w jednym z nich, to szczęka mi opadła! A wrażenie rosło wraz z czasem przepatrywania się dziełu…)